WP Wydarzenie specjalne Sponsor serwisu
WP Wydarzenie specjalne Sponsor serwisu

Mikołaj Sokół: Chcemy w Viaplay zaspokoić najbardziej wygłodniałe apetyty kibiców F1

Sponsor serwisu
Jeśli tym, czym pasjonuję się od dziecka, mogę dzielić się z fanami, to jest to ogromna przyjemność. Szczególnie, że po drugiej stronie ekranu nie siedzą laicy, ale osoby znakomicie zorientowane w tym sporcie – mówi Mikołaj Sokół, dziennikarz i komentator Formuły 1 w Viaplay.

Maciej Sierpień: Który to już będzie twój sezon F1 przed mikrofonem?

Mikołaj Sokół: Policzmy szybko: trzy lata w Polsacie, siedem w Eleven Sports, a zatem pierwszy w Viaplay będzie dla mnie 11. sezonem. Mówię oczywiście o pracy stricte przed mikrofonem, bo Formuła 1 towarzyszy mi od wielu lat, zawodowo od ponad dwóch dekad. Jeśli nie komentowałem wyścigów, to pisałem o nich.

Czy jest wyścig lub konkretne wydarzenie, które najbardziej przez te lata utkwiło ci w pamięci?

Wyjątkowymi przeżyciami były oczywiście starty Roberta Kubicy. Miałem okazję go poznać i śledzić jego poczynania jeszcze na długo, zanim trafił do królowej motorsportu. Jego pojawienie się w Formule 1 było jednak czymś, czego nawet najwięksi optymiści się nie spodziewali. Robert od początku jeździł na najwyższym poziomie. Jego zwycięstwo w Kanadzie w 2008 r., debiut na Hungaroringu w sezonie 2006, podium na Monzy w zaledwie trzecim starcie w F1, czy też feralny wypadek w Kanadzie rok przed triumfem, to są przeżycia i wrażenia, które zostaną ze mną na zawsze.

Poza tym byłem świadkiem naprawdę wielu niesamowitych wydarzeń. Choćby decydujących o mistrzowskich tytułach wyścigów w Brazylii w 2007 i 2008 r., które miały niecodzienny przebieg i do samego końca trzymały wszystkich w napięciu. Z drugiej strony mamy też takie wyścigi jak Belgia w sezonie 2021. Te zawody ostatecznie nie odbyły się z powodu deszczu, a my na antenie przez cztery godziny musieliśmy opowiadać i utrzymywać uwagę widzów, bo cały czas liczono, że uda się rozegrać Grand Prix na Spa-Francorchamps. Ta praca jest tak emocjonująca, że tylko takim wspomnieniom moglibyśmy poświęcić całą rozmowę.

To powspominajmy jeszcze chwilę. Spotkałeś największe legendy i gwiazdy tego sportu. Z kim – poza rzecz jasna Robertem Kubicą – rozmawiało ci się najlepiej?

Z Robertem nie zawsze łatwo się rozmawiało (śmiech). Jest wiele postaci, które w Formule 1 są od dawna i które zawsze mają mnóstwo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Piękno tego sportu polega na tym, że im bardziej się orientuję we wszystkich jego niuansach, tym bardziej dociera do mnie, jak dużo jeszcze nie wiem. Można bez przerwy zagłębiać się w kwestie techniczne, finansowe, komercyjne czy historyczne i stale odkrywać nowe fakty.

Pasjonującymi rozmówcami są dawni mistrzowie, jak Jackie Stewart czy Mika Häkkinen. Polski inżynier Marcin Budkowski, którego w tym momencie nie ma w Formule 1, a który pracował dla FIA i wielu zespołów, zawsze był kopalnią wiedzy. Marcin potrafi o wielu sprawach mówić wprost, a to rzadka cecha wśród ludzi w F1. To, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, najczęściej owiane jest aurą wielkiej tajemniczości. Nieocenione są także rozmowy z jeszcze bardziej doświadczonymi dziennikarzami, którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą i przemyśleniami.

Gdy ogłoszono, że Viaplay będzie transmitowało Formułę 1, od razu wydawało się niemal pewne, że trafi tam Mikołaj Sokół. Kibicom trudno wyobrazić sobie ten sport bez twojego komentarza.

Miło słyszeć, ale powiem zupełnie szczerze, że przez dość długi czas nie było żadnych rozmów dotyczących naszej współpracy. Gdy jednak pod koniec ubiegłego roku usiedliśmy do stołu, to szybko okazało się, że razem możemy coś fajnego zrobić i rozpocząć wspólną podróż po torach F1. Cieszę się i czekam na nowe wyzwania. Praca w miejscu, które ma tak ogromny potencjał techniczny oraz dostęp do wielu zagranicznych ekspertów, jak chociażby wspomnianego Häkkinena czy Davida Coultharda, daje mnóstwo możliwości, aby Formuła 1 była jeszcze lepiej pokazywana polskim fanom.

Mówi się, że kibice Formuły 1 to jedna z najbardziej wyedukowanych i świadomych grup fanów. Tutaj lanie wody nie przechodzi. Bycie głosem F1 w Polsce to spora odpowiedzialność?

Z tym głosem zabrzmiało poważnie (śmiech). Dla mnie praca przy F1 to przede wszystkim wielka frajda. Jeśli tym, czym pasjonuję się od dziecka, mogę dzielić się z kibicami, to jest to ogromna przyjemność. Szczególnie że po drugiej stronie ekranu nie siedzą laicy, ale osoby znakomicie zorientowane w tym sporcie. F1 to niesamowicie skomplikowany biznes z całą masą przepisów i czynników, które wpływają na przebieg rywalizacji. Wiadomo, że trzeba się w tej tematyce biegle poruszać, ale zarazem mówić o tym w taki sposób, aby nie zanudzić widza. Czasem trzeba puścić oko. Jeśli jednak ktoś próbowałby przykryć brak wiedzy śmieszkowaniem, to w Formule 1 to nie przejdzie. Fani chcą jak najbardziej przenikać do tego kosmicznego świata, a my musimy im w tym pomóc. Mam nadzieję, że w Viaplay będziemy w stanie zaspokoić najbardziej wygłodniałe apetyty kibiców.

Mikołaj Sokół

Mikołaj Sokół

Autor: Viaplay

Źródło: materiały partnera

Jakich nowości mogą się spodziewać kibice podczas transmisji w Viaplay?

Viaplay dysponuje fantastycznym studiem z szeregiem możliwości technicznych, których do tej pory nie było w Polsce. Wspomnę tylko o drobiazgowej analizie manewrów na torze. Po raz pierwszy w historii transmisji w naszym kraju kibice będą mogli obejrzeć na żywo już przedsezonowe testy w Bahrajnie. Na każdym torze będziemy mieli swoją ekipę reporterską, także z zagranicznych oddziałów. To daje nam dostęp do niesamowitej liczby różnorodnych materiałów. Będziemy zaglądali za kulisy, przybliżali jak najwięcej aspektów tego sportu. Transmisje z każdego treningu, kwalifikacji i wyścigu zawsze będą znakomicie opakowane.

Przejdźmy więc do tego, co będzie nas czekało na torze. Jakiego sezonu możemy się spodziewać?

Wolałbym mówić o swoich nadziejach, bo w tym sporcie niczego nie można być pewnym. Mam nadzieję, że walka o tytuł będzie się rozgrywała do samego końca. W zeszłym sezonie mistrzowskie emocje skończyły nam się niestety za szybko. Zespoły wyciągnęły jednak wnioski z tego, co działo się przed rokiem. Pierwszym sprawdzianem będzie inauguracyjny weekend wyścigowy w Bahrajnie. W F1 wszyscy do końca starają się trzymać wiele rzeczy w tajemnicy i dopiero wtedy będzie można ocenić potencjał zespołów. Na pewno jednak wciąż silny będzie broniący tytułu Red Bull, żądny rewanżu jest podrażniony katastrofalnym sezonem Mercedes. Szybkie musi być Ferrari, które z nowym szefem zespołu marzy o powrocie na szczyt. W środku stawki też powinno wiele się dziać, bo poprzedni rok pokazał, że różnice pomiędzy zespołami bardzo się zatarły. Z niecierpliwością czekam na Bahrajn i odkrycie kart.

Na Bahrain International Circuit zawsze sporo się dzieje. Znów możemy mieć niespodziankę, jeśli chodzi o układ podium?

Pierwszy wyścig sezonu zawsze ma wyjątkowy smak. Wreszcie zobaczymy, kogo na co stać. Już nie będzie żadnego zasłaniania się. Bolidy pewnie będą jeszcze trochę niedopracowane, być może pojawią się awarie i problemy z chłodzeniem. Nieprzewidywalności Bahrajnowi zawsze dodaje też szorstka nawierzchnia toru. Wyniki mogą być zatem niespodzianką. Choć taką ogólną wskazówkę na cały sezon powinniśmy otrzymać już po premierowym Grand Prix.

Czy Max Verstappen pójdzie w ślady Michaela Schumachera, Sebastiana Vettela i Lewisa Hamiltona i na lata "zabetonuje" mistrzowski tytuł?

W imieniu kibiców, którzy chcą oglądać zaciętą rywalizację i niespodzianki, odpowiem, że lepiej, aby tak się nie stało (śmiech). F1 to sport oparty oczywiście na talencie i umiejętnościach kierowcy, ale też mnóstwo zależy od sprzętu. Wystarczy wspomnieć, gdzie w ubiegłym roku był Hamilton i z jakim problemami się zmagał. Po raz pierwszy w karierze nie wygrał w sezonie nawet jednego wyścigu. I nie dlatego, że jeździł słabo, ale nie pozwoliła mu na to maszyna. Wracając do Verstappena, pozostaje pytanie, jak długo Red Bull będzie w stanie przygotowywać mu konkurencyjne samochody. W obecnej Formule 1 poziom talentu kierowców jest niesamowity. Z jednej strony mamy młode wilki: Verstappen, Leclerc, Russell, Norris, a z drugiej starą gwardię, jak Hamilton czy Alonso, którzy w odpowiednim sprzęcie wciąż są w stanie wygrywać wyścigi.

Lewis Hamilton jest w ogóle w stanie kiedykolwiek jeszcze odzyskać mistrzostwo?

Znając jego ambicje, możemy być pewni, że nie odpuści. On zawsze chce być najlepszy, chce wygrywać. Oczywiście poprzedni sezon był dla niego ogromnym ciosem. Pamiętajmy jednak, że Hamilton po zdobyciu w 2008 r. swojego pierwszego mistrzostwa na drugi tytuł musiał poczekać sześć lat. W tamtym czasie technologicznie Red Bull był poza zasięgiem. I tutaj wracamy do kwestii bolidu. Jeśli Mercedes przygotuje Lewisowi konkurencyjną maszynę, on na pewno wyciśnie z niej maksimum.

Z Formułą 1 pożegnał się Robert Kubica, ale pozostaje w cyklu Orlen. Jakim teamem jest AlphaTauri? Czy możemy liczyć, że logo polskiego koncernu wreszcie zobaczymy na podium?

Wszystko jest możliwe. AlphaTauri i jego poprzednie wcielenie, czyli Toro Rosso, ma już dwa zwycięstwa w Formule 1. Oba na Monzy – w 2008 r. wygrywał Vettel, a w 2020 r. Gasly. Francuz w barwach tej ekipy stawał też parę razy na podium, więc na pewno jest to ponownie w zasięgu AlphaTauri. Oczywiście trudny sezon za nimi, po zmianach przepisów technicznych nie dysponowali bolidem na poziomie czołówki środka stawki. Ambicje AlphaTauri na pewno są znacznie większe. Mają teraz ciekawy skład kierowców: Yukiego Tsunodę, dla którego będzie to trzeci sezon w F1, oraz Nycka de Vriesa. Holender długo nie mógł dostać się do stawki Formuły 1, a to przecież bardzo utytułowany zawodnik w innych seriach. Zdobywał mistrzostwa w Formule E i Formule 2, z powodzeniem jeździł w wyścigach długodystansowych. Myślę, że AlphaTauri może namieszać w stawce.

Powiedz proszę na koniec, czy jest szansa na następcę Roberta Kubicy w Formule 1?

Bardzo bym tego chciał, ale musimy zdawać sobie sprawę ze skali takiego wyzwania. Aby trafić do F1, trzeba nie tylko talentu, mnóstwa pracy i wyrzeczeń, ale też sporo szczęścia. Lubię przytaczać takie porównanie: co roku więcej osób lata w kosmos, niż dostaje się do Formuły 1. To jest 1-3 kierowców rocznie. Rotacja jest bardzo mała, a droga niezwykle kręta i kosztowna. Mamy w Polsce kilku obiecujących kierowców, którzy rywalizują na poziomie F3 czy F4. Im więcej tego młodego narybku, tym większa szansa, że ktoś przebije się wyżej. Ale czy aż do F1, tego nie sposób dziś wyrokować. Pamiętajmy, że świat wyścigowy nie kończy się na Formule 1. Wielką sprawą byłoby mieć tam ponownie Polaka, ale wiele innych profesjonalnych serii też daje ogromną satysfakcję zawodnikom i kibicom.